Krem pod oczy aplikuję na skórę w okolicy oczu od ładnych kilku lat. W tym czasie nauczyłam się, jaką ilość aplikować, w jaki sposób i w jakiej odległości od oka – okazuje się, że są to kluczowe informacje w kwestii – wydawałoby się – prostego nawilżenia okolic oczu.
Wciąż jestem na etapie poszukiwania kosmetyku idealnego. Wiele kosmetyków, które stosowałam, miały w sobie coś z ideału, ale cóż – na ich fuzję raczej nie mogę liczyć.
Pose – krem pod oczy – znalazłam w jednym z boxów kosmetycznych. Producent opisuje produkt jako luksusowy, delikatny i właściwy dla wrażliwej skóry. Ponadto, ma odżywiać, ochraniać oraz nawilżać skórę, redukować zmarszczki, przyspieszać odnowę komórek, łagodzić, zmniejszać przezskórną utratę wilgoci, eliminować opuchnięcia, poprawiać krążenie, rozjaśniać cienie wokół oczu.
Lista obietnic jest długa.
Krem pod oczy jest umieszczony w opakowaniu z pompką typu air-less, która ułatwia aplikację produktu i wpływa na wzrost higieny w trakcie aplikacji. Niestety, nie jesteśmy w stanie kontrolować zużycia kremu. Opakowanie właściwe przychodzi do nas zapakowane w półokrągły złoto-biało-niebieski kartonik. Szata graficzna jest prosta i atrakcyjna.
Krem jest lekki, kremowy, z łatwością rozprowadza się na skórze. Jestem fanką bardziej treściwych, masełkowych konsystencji, ale tę konsystencję także polubiłam. Produkt nie wchłania się natychmiastowo. Pozostawia na skórze olejkową cienką warstwę, co może utrudniać nakładanie makijażu bezpośrednio po aplikacji kremu.
Skład: Aqua (Water), Vitis vinifera (Grapeseed) Oil, Simmondsia chinensis (Jojoba) Oil, Emulsifying Wax NF, Palm Stearic Acid, Sodium Hyaluronate, Oenothers biennis (Evening Primrose) Oil, Tocopherol (Vitamin E), Phenoxyethanol, Hamamelis virginiana (Witch Hazel), Xanthan Gum (Polysaccharide Gum), Salix nigra (Organic Black Willowbark) Extract, Mannan, Azadirachta indica (Neem) Oil, Rosmarinus officinalis (Rosemary) Oleoresin, Tetrasodium EDTA, Citric Acid, d-limonene.
>99% składników pochodzenia naturalnego
Mimo wielu zapewnień producenta, przyjemnego składu oraz moich dobrych chęci – po około 5 tygodniach muszę odstawić krem. W ciągu tego czasu dwukrotnie odstawiałam produkt, a następnie do niego powracałam, ale niestety wszystko wskazuje na to, że już po 2-3 dniach aplikacji moje oczy stają się nadwrażliwe, łzawią, a okolica oka jest zaczerwieniona. Efekt raz się nasila, raz ustępuje, ale gdy dziś rano obudziłam się z opuchniętym okiem, postanowiłam na stałe odstawić ten krem.
Pose – krem pod oczy – ma też swoje plusy. Przede wszystkim, skóra była miła w dotyku i zabezpieczona przed mrozem za pośrednictwem delikatnej warstwy, którą pozostawia. To jednak nie jest wystarczająco dużo, by zignorować podrażnienie oczu.
Pojemność/Cena: 30 ml/112 zł