Po dość długiej części pierwszej podsumowania, zapraszam Was na kalendarz adwentowy część 2! Zobaczymy, czy będzie mi tak wesoło, jak po pierwszej części i czy wszystko okaże się tak trafione w mój gust… Zaczynamy!

DZIEŃ 9
O tym, że w woreczku ukryta jest półkula, wiedziałam od razu po tym, gdy wydobyłam go z pudełka. I co?
No i miałam rację! Cynamonowa półkula z Ministerstwa Dobrego Mydła będzie dla mnie punktem obowiązkowym, gdy zima… o ile zima rozszaleje się na dobre. Nie mam wanny, ale kto chcącemu zabroni, zadowoli mnie także kąpiel dla stóp z aromatyzowanym dodatkiem.
50 g pachnącej obietnicy udanej kąpieli kosztuje 6,50 zł.
Kalendarz adwentowy dzień 9: nie mogę doczekać się wieczorów z cynamonkiem. Nie martwcie się, opowiem Wam jak było!


DZIEŃ 10
Trudno nie było. Ale wiem, że jutro będzie.
Pozostając jednak przy 10, powiem Wam, że na kominek szczerze liczyłam odkąd mój kilkuletni nabytek skończył swój żywot po prostu pękając.
Moja radość nie trwała długo, bo producent nie zaleca rozgrzewania w kominku wosków – a jedynie granulki lub olejki. Ja podjęłam ryzyko. Początki były obiecujące, ale po kilku godzinach w powietrzu zaczął unosić się zapach spalenizny.
Podjęłam się odszukania kominka w internecie i mimo że nie jest już dostępny w sprzedaży, to znalazłam. Koszt: 8,30 zł.
Kalendarz adwentowy dzień 10: o ile nie zaopatrzę się w granulki lub olejki, kominek będzie służył mi jako ozdoba i wspomnienie tego, jak miło kiedyś paliło się woski.


DZIEŃ 11
Zawartość tego woreczka była dla mnie całkowitą zagadką. Po opróżnieniu, okazało się, że w środku skrywa się słoiczek wypełniony borówkowo-miodowym balsamem do ust Frudia.
Ja jestem zachwycona! Nie otwierałam jeszcze tego cuda, grzecznie czeka na swoją kolej. Być może Wam też, patrząc na ten słoiczek, przychodzą na myśl pewne misie…
Niewielkie opakowanie kryje w sobie aż 10 ml odżywczego balsamu i kosztuje około 25,99 zł.
Kalendarz adwentowy dzień 11: jeśli nie zgadłyście jeszcze, jakie misie mam na myśli, to Gumisie z pewnością powiedzą Wam nieco więcej. 😀


DZIEŃ 12
Dwunastego dnia było mi nieco łatwiej zgadywać, bo przez woreczek wyczuwałam pipetę. Po rozwiązaniu sznureczków, z woreczka wypadł olejek VitalityOil marki Silcare. Dostałam wersję OLIVE, która ma wielorakie zastosowanie. Możemy ją nakładać na twarz, włosy, ciało, a także dodawać do innych kosmetyków w celu wzbogacenia ich formuły. Przetestuję!
11 ml oliwy z oliwek z małym dodatkiem kosztuje 8,99 zł.
Kalendarz adwentowy dzień 12: chętnie przyjmuję wszelkiego rodzaju oleje, olejki i im podobne. Także produkt Silcare znajdzie u mnie zastosowanie.


DZIEŃ 13
Kto kocha herbatę tak bardzo jak ja, wyczuje ją już z daleka. Chillbox postarał się za mało – w większości przypadków z łatwością zgaduję, co znajduje się w woreczku. Pechowy piątek 13-tego przyniósł mi same przyjemności w postaci zakupów i herbat znalezionych w kalendarzu adwentowym.
Z propozycjami Dilmah zaznajomię się z chęcią. Koszt 3 torebek herbaty Dilmah sięga około 1,10 zł.
Kalendarz adwentowy dzień 13: czy jest coś lepszego od kubka gorącej herbaty w ciemny, zimny wieczór? Zakładam odpowiedź za zbędną.


DZIEŃ 14
Mimo że poprzednio było raczej łatwo, z dniem 14-stym miałam niemały problem. W żaden sposób nie zgadłabym, że w środku ukryta jest… maseczka! Całonocna maseczka marki PureHeals zawiera aż 80% ekstraktu z żeń-szenia, a ja, muszę przyznać, dodatek żeń-szenia w kosmetykach uwielbiam. Przyjemność sprawia mi nawet jego dość ziemisty zapach.
Kapsułka zawierająca 10 ml maseczki kosztuje 14,99 zł.
Kalendarz adwentowy dzień 14: do maseczek pałam, podobnie jak do herbaty, prawdziwym uwielbieniem. Chillbox, mam nadzieję, że to nie ostatnia maska w tym kalendarzu adwentowym!


DZIEŃ 15
Gdybyście wzięły do ręki woreczek z ogromną kulą w środku, to ile procent z Was stawiałaby na kulę do kąpieli? Nie mówcie. Wszystkie zgadłyśmy. W środku znalazła się kula nie byle jaka. Duża, błyszcząca i dodatkowo intensywnie pachnąca piernikiem… Wiem, wzmaga apetyt. Aktualnie, póki nie uzupełnię moich pierniczkowych zapasów, trzymam się od niej z daleka.
190 g produktu kosztuje około 19 zł.
Kalendarz adwentowy dzień 15: po raz kolejny mocno ubolewam nad brakiem wanny. Chyba pozwolę sobie rozbić tę przyjemność na 4 razy i podobnie jak w przypadku półkuli z Ministerstwa Dobrego Mydła, wykorzystać ją do kąpieli stóp.


DZIEŃ 16
Na zakończenie drugiej części podsumowania, dostałam coś, co trochę mnie zawiodło. Miniaturę żelu pod prysznic Yope dostałam już w którymś z okienek. Dziś z woreczka wyciągnęłam miniaturę balsamu do ciała tejże marki. Znacznie bardziej wolałabym, że obie miniatury spakować do jednego woreczka, a w puste miejsce zapakować na przykład kolejną maseczkę. Niemniej, produkt wykorzystam.
Cena, jaką trzeba zapłacić za 40 ml balsamu do ciała, to 4,99 zł.
Kalendarz adwentowy dzień 16: trochę mnie zawiódł. Mam nadzieję, że jakość produktu okaże się na tyle powalająca, że zapomnę o tym małym niepowodzeniu.


Oto koniec 2. części podsumowania kalendarza adwentowego Chillbox. Łączna kwota produktów z woreczków 1-16, to około 225,39 zł. Przypominam, że za kalendarz zapłaciłam 249 zł, a zapowiadana cena zawartości to około 349 zł.
Ciekawie zapowiada się ostatnie 8 woreczków. Po świętach na pewno przyjdę z ostatecznym podsumowaniem!