Grudzień przyszedł w delikatnie jesiennym wydaniu, a wraz z nim wiele z nas wyciągnęło ręce po… nie, nie, nie po gorącą czekoladę, to później – po kalendarze adwentowe!
![kalendarz adwentowy](https://sollerina.com/wp-content/uploads/2019/12/kalendarz-adwentowy.jpeg)
Muszę wyznać, że to mój debiut w kategorii kalendarzy adwentowych. Jeszcze nigdy – nie żartuję, nigdy nie wyjadałam czekoladek, nie kolekcjonowałam przypraw i nie wyciągałam kosmetyków z kalendarza. Mój pies także nie, mimo że psie kalendarze także oglądałam.
![kalendarz adwentowy po otwarciu](https://sollerina.com/wp-content/uploads/2019/12/kalendarz-adwentowy-3.jpeg)
Zdecydowałam się na kalendarz adwentowy skomponowany przez ekipę Chillboxa. Ich comiesięczne boxy kosmetyczne zachwyciły mnie na tyle, że do kupna kalendarza nie musieli mnie długo przekonywać.
W środku znajdziemy 24 czerwone woreczki wypełnione 16 kosmetykami i 8 nie-kosmetykami. Woreczki nie prześwitują – to sprawdzone info. W szaleństwie przedadwentowym próbowałam przejrzeć je choć odrobinę, ale nie ma co się łudzić – ekipa Chillboxa przewidziała takie nieczyste zagrania.
![woreczki adwentowe](https://sollerina.com/wp-content/uploads/2019/12/kalendarz-adwentowy-4.jpeg)
Box z niespodziankami w czerwonych woreczkach kosztował 249 zł, a jego wartość zostanie przekroczona o co najmniej 100 zł.
Jak to mówią, pożyjemy, zobaczymy. A tymczasem bądźcie pewne – nie odmówię sobie przyjemności opisania zawartości na blogu!
![Merry Christmas](https://sollerina.com/wp-content/uploads/2019/12/kalendarz-adwentowy-2.jpeg)