Na początku lutego obiecałam sobie, że w ciągu tego miesiąca zakupy kosmetyczne ograniczę do minimum. Początkowo wszystko szło dobrze, dopiero pod koniec lutego trochę zaszalałam. Nie ma jednak tego złego – wszystkie produkty z ogromną radością wykorzystam!
All’inizio di febbraio, mi sono promessa che questo mese avrei limitato i miei acquisti di cosmetici al minimo. Inizialmente, tutto è andato bene, solo alla fine di febbraio sono stata un po’ impazzita. Tuttavia, niente male è successo: userò tutti i prodotti con grande gioia!
Essence – Bye Bye Panda Eyes! – tusz do rzęs – czyli produkt, którego zakup planowałam. Z tuszami do rzęs tej marki nie miałam do czynienia ładnych kilka lat, dlatego poważnie rozważałam powrót. Wersja Bye Bye Panda Eyes! ma zapewniać, że produkt nie będzie rozmazywał się pod okiem i będzie zmywalny ciepłą wodą. Za 16 ml trzeba zapłacić 3,45 euro.
Bell – aksamitna matowa pomadka do ust – 01 Pink Rose – pomadka w formie wykręcanej kredki, miękka i całkiem nieźle napigmentowana. Słodko-różany zapach uprzyjemnia malowanie ust.
Bell – nawilżająca pomadka z drobinkami – 01 First Kiss – sztyft w kształcie serduszka to to, w czym się zakochałam! Szminka pozostawia transparentny efekt z delikatnym kolorem i mieniącymi się drobinkami. Cudo! Za obie pomadki zapłaciłam około 10 zł.
Bell – lakier do paznokci z efektem – 02 Rose Gold – byłam bardzo ciekawa tego, jak będzie wyglądał na paznokciach. Jestem już po pierwszych testach i jestem mocno zawiedziona cieniutkim, cieniusieńkim pędzelkiem. Bell – naprawdę? Malowanie paznokci u stóp i u rąk trwało tak długo, że rozbolał mnie od tego kręgosłup. Mimo ładnego koloru, jestem na nie. Cena to około 7 zł.
Essence – Bye Bye Panda Eyes! – mascara – un prodotto che avevo voglia di acquistare. Non ho usato le mascare di questo brand per alcuni anni, ecco perché ho preso seriamente in considerazione di tornarci. La versione Bye Bye Panda Eyes! garantisce che il prodotto non si sporchi sotto gli occhi e sarà lavabile con l’acqua calda. Per 16 ml devi pagare 3,45 euro.
Bell – rossetto opaco – 01 Pink Rose – rossetto a forma di matita contorta, morbida e abbastanza ben pigmentata. La fragranza alla rosa dolce rende più piacevole la pittura delle labbra.
Bell – rossetto idratante – 01 First Kiss – un bastoncino a forma di cuore è ciò di cui mi sono innamorata! Il rossetto lascia un effetto trasparente con un colore delicato e particelle luccicanti. Meraviglia! Ho pagato circa 10 zł per entrambi i rossetti.
Bell – smalto per unghie con l’effetto – 02 Rose Gold – ero molto curiosa di come apparirà sulle unghie. Sono già dopo i primi test e sono profondamente delusa dal pennello sottile-sottilissimo. Bell – davvero? Lo smalto sulle dita dei piedi e delle mani ha impiegato così tanto tempo che mi doleva la schiena. Nonostante il bel colore, a me non piace questo smalto. Il prezzo è di circa 7 zł.
Alverde – Hydro Tuchmaske – maska w płachcie – o maskach marki Alverde myślałam już od jakiegoś czasu, dlatego w końcu zdecydowałam się na zakup jednej z nich. Kosztowała dokładnie 1,95 euro.
Balea – Totes Meer Maske – White Chocolate Maske – Golden Milk Maske – kremowe maseczki Balea są mi całkiem dobrze znane, ale już dawno po nie nie sięgałam. Tym razem wybrałam 2 wersje z limitowanej kolekcji (White Chocolate, Golden Milk) oraz jedną z kolekcji standardowej, którą znam i bardzo lubię (Totes Meer). Każda z nich kosztowała 0,40 euro.
Alverde – Hydro Tuchmaske – maschera in tessuto – ho pensato alle maschere Alverde da un po 'di tempo, ecco perché ho deciso di acquistarne una. Costa esattamente 1,95 euro.
Balea – Totes Meer Maske – White Chocolate Maske – Golden Milk Maske – conosco bene le maschere in crema Balea, ma non le usavo da molto tempo. Questa volta ho scelto 2 versioni da una collezione limitata (White Chocolate, Golden Milk) e una dalla collezione standard che conosco e mi piace (Totes Meer). Ogni maschera costa 0,40 euro.
Balea – Reinigungsöl – olejek do demakijażu – to produkt, który dobrze znam i lubię. Jest lekki, wydajny, dobrze zmywa makijaż twarzy (nie zmywam nim makijażu oka) i świetnie łączy się z wodą. Olejek do demakijażu kosztuje 2,55 euro.
Balea – Reinigungsöl – olio per la rimozione del trucco – è un prodotto che conosco e mi piace molto. È leggero, efficace, pulisce bene il trucco del viso (non so come con il trucco degli occhi) e si fonde bene con l’acqua. L’olio struccante costa 2,55 euro.
Alverde – Körperbutter – masło do ciała – szczerze uwielbiam masła do ciała, a z tymi marki Alverde mocno się polubiłam. Tej wersji, mimo że należy do standardowej kolekcji, jeszcze nie miałam, ale nadrabiam zaległości. 😉 Jestem ogromnie ciekawa zapachu! Za masło do ciała trzeba zapłacić 2,95 euro.
Alverde – Körperbutter – burro per il corpo – adoro onestamente il burro per il corpo e mi sono piaciuti molto questi del marchio Alverde. Anche se appartiene alla collezione standard, non ho ancora avuto questa versione, ma sto recuperando. 😉 Sono estremamente curiosa dell’odore! Per il burro per il corpo dobbiamo pagare 2,95 euro.
Balea – Lippen Pflege – Calm Coco – White Chocolate – Iced Berries – Rosé – balsamy do ust tej marki stosuję od ładnych kilku lat i jeszcze mi się nie znudziły. Przyznaję, że niektóre wersje były lepsze, inne gorsze, ale w ogólnym rozrachunku jestem zadowolona. Trzy wersje zapachowe (Calm Coco, White Chocolate, Iced Berries) kosztowały 0,65 euro, a jedna (Rosé) 0,75 euro.
Balea – Lippen Pflege – Calm Coco – White Chocolate – Iced Berries – Rosé – uso i balsami per le labbra di questo marchio da qualche anno e non mi sono ancora annoiati. Ammetto che alcune versioni erano migliori, altre peggiori, ma generalmente a me piacciono tantissimo. Tre versioni di fragranze (Calm Coco, White Chocolate, Iced Berries) costano 0,65 euro e una (Rosé) 0,75 euro.
Tak prezentują się moje zakupy kosmetyczne poczynione w lutym. Jak widać, większość pochodzi z drogerii DM. Skusiłam się na produkty, które znam i lubię lub które chciałam od dawna wypróbować. Wydaje mi się, że całość prezentuje się nadzwyczaj kolorowo, owocowo i optymistycznie. Nie mogę doczekać się testów!
Mam nadzieję, że w marcu wiosna nie uderzy mi do głowy i zakupy kosmetyczne okażą się równie przemyślane. 😉
PS. Jeśli jesteście ciekawe, jak prezentowały się zakupy kosmetyczne poczynione w styczniu, zapraszam!
Ecco come si presentano i miei acquisti di cosmetici fatti a febbraio. Come potete vedere, la maggior parte proviene da DM. Sono stata tentata da prodotti che conosco e che mi piacciono o che volevo provare da molto tempo. Mi sembra che tutto appaia estremamente colorato, fruttato e ottimisto. Non vedo l’ora per i test!
Spero che a marzo la primavera non mi verrà in mente e gli acqusti di cosmetici si rivelerà ugualmente pensati. 😉
PS. Se siete interessate come si presentano gli acquisti di cosmetici effettuati a gennaio, vi invito!