Pora na trzecie i ostatnie podsumowanie kalendarza adwentowego Chillbox. Jeśli macie zaległości, polecam zapoznać się z częścią pierwszą, drugą… OK, teraz możemy zaczynać!

DZIEŃ 17
Muszę przyznać. Próbowałam przejrzeć przez materiał, co znajduje się w tym woreczku. Mam coś na swoje usprawiedliwienie – podejrzewałam, że w środku są herbatki i chciałam tylko zobaczyć, jakiej marki. Słaby ze mnie podglądacz, bo nic nie wypatrzyłam, dlatego miałam niespodziankę, gdy zobaczyłam, że w środku ukryte były 4 saszetki herbaty Teekanne.
Zestaw 4 torebek: Magic Apple, Forest Fruits, Magic Moments i Ginger & Lemon kosztuje około 1,30 zł.
Kalendarz adwentowy dzień 17: dla mnie, miłośniczki herbaty, jak najbardziej na tak, ale zdaję sobie sprawę z tego, że dla kogoś, kto herbaty nie pija, już drugi woreczek z herbatami w ramach jednego kalendarza adwentowego to zbyt wiele.


DZIEŃ 18
W woreczku z numerem 18 kryło się jakieś maleństwo owinięte folią aluminiową. Po odwinięciu ukazał się on – jeździec… koń bez głowy! Niestety, przesłodka bombeczka, którą chętnie umieściłabym na swojej choince, dotarła do mnie w jednej większej i dziesiątkach maleńkich części.
Cena? Około 6,39 zł za mini bombeczkę.
Kalendarz adwentowy dzień 18: konik miałby swoje honorowe miejsce na choince. Pomysł uważam za udany.


DZIEŃ 19
Mam już wprawę w tej zabawie – od razu wiedziałam, że w woreczku znajduje się produkt do ust. No, prawie wiedziałam. Ale podejrzewałam. Mój zmysł Sherlocka nie zawiódł i w środku istotnie znalazł się balsam do ust O’Herbal w wersji arganowej. Mile zaskoczył mnie olej ze słodkich migdałów na pierwszym miejscu w składzie, dlatego testy mam już zaplanowane, jak tylko wykończę dotychczas stosowany balsam do ust.
Dla ciekawskich, koszt balsamu to około 7,49 zł za 4,8 g.
Kalendarz adwentowy dzień 19: ja jestem zadowolona, ale to już drugi produkt pielęgnacyjny do ust w tym kalendarzu adwentowym – dla niektórych to może być zbyt wiele.


DZIEŃ 20
Miałam nadzieję, że w woreczku z numerem 20 ukryta jest czekoladka, bo przypadkowo została przeze mnie przełamana na pół. Jak się okazało, moje prośby zostały wysłuchane i w środku znalazłam czekoladowego mini-mikołaja. To słodki akcent przed świętami, ale odczuwam pewien niedosyt.
Kalendarz adwentowy dzień 20: w środku wolałabym znaleźć coś jeszcze oprócz mikołaja – może 2 lub 3 takie czekoladki, a może w ogóle… Mikołaja… 😉


DZIEŃ 21
W woreczku opisanym numerem 21 schowana była tubka z kosmetyczną zawartością. Po odpakowaniu, ze środka wypadł Absolution – Le Nettoyant Pureté w wersji travel size. Tak przynajmniej zgaduję, bo na opakowaniu nie znalazłam informacji o pojemności. Zakładając, że się nie mylę, za produkt w tej mini-wersji trzeba zapłacić 3,80 euro.
Na stronie producenta znalazłam opinie wyłącznie w języku francuskim, ale większość z nich – jak wnioskuję z ilości gwiazdek i z mojego przedawnionego francuskiego – jest pozytywna. Przyznaję, że jestem zaintrygowana.
Kalendarz adwentowy dzień 21: cieszę się z możliwości wypróbowania czegoś nowego, naturalnego, szkoda tylko, że w pojemności mini.


DZIEŃ 22
Dziś zaczęłam odczuwać nieuchronność zbliżających się Świąt – to już nie tylko ubywające zapełnione woreczki w kartonie. A jak już o woreczkach mowa, to numer 22. nosił w sobie produkt o wyjątkowo nieregularnym kształcie. W środku odkryłam mydło w kształcie choinki o obłędnym zapachu piernika. Nawiasem mówiąc, gdyby mydło miało zapach leśny, świerkowy, świeży – przepadłabym całkowicie.
Okazuje się, że 70 g choinki piernikowej kosztuje dokładnie 16 zł. Niestety, na stronie producenta jest już niedostępna, ale znalazłam za to masę innych świątecznych mydeł – nic, tylko wybierać i korzystać z kąpieli!
Kalendarz adwentowy dzień 22: zapach i kształt mydła oraz brokatowej kuli do kąpieli tej marki, które znalazłam w kalendarzu, mocno mnie zaintrygowały. Chyba będę musiała przyjrzeć się dokładniej ofercie Idunn Naturals 😉


DZIEŃ 23
W woreczku opatrzonym numerem 23 znalazłam saszetkę z płatkiem peelingującym Neogen w wersji Wine. Pozytywne komentarze znalezione w Internecie nastroiły mnie nader pozytywnie do testów – mimo że odrobinkę obawiam się stopnia ścierania płatka peelingującego. Zobaczymy. Jeśli długo nie będę się odzywać, to znaczy, że leczę traumę. 😉
Za jeden płatek peelingujący producent każe sobie zapłacić dokładnie 4,99 zł.
Kalendarz adwentowy dzień 23: płatek peelingujący z pewnością wykorzystam. Gorąco liczę na to, że jeśli w przeddzień Wigilii w woreczku znajdował się produkt złuszczający skórę, to może w woreczku z numerem 24 znajdę jakąś ciekawą maseczkę!


DZIEŃ 24
W 24. dzień grudnia woreczek otwierałam w niemałym pośpiechu, chwilę przed wyjazdem do domu rodzinnego. W środku znalazłam produkt pełnowartościowy – krem do rąk Organique. Po wstępnych testach uprzejmie donoszę, że jest to produkt trafiony w punkt. Więcej nie zdradzę, a przynajmniej nie dziś!
Tubka mieszcząca 70 ml kremu kosztuje 29,90 zł. Z przyjemnością zużyję.
Kalendarz adwentowy dzień 24: zostałam pozytywnie zaskoczona i zdecydowanie dobrze mi z tym!


Podsumowując, za kalendarz adwentowy Chillbox zapłaciłam 249 zł, a wartość produktów to łącznie 307,64 + czekoladowy mini-mikołaj z dnia 20. Czy warto? Uważam, że to korzystna inwestycja – kupiłam nie tylko kalendarz, ale też miłe poranki, pozytywne oczekiwanie i wiele radości z otwierania woreczków.
W przyszłym roku na pewno zdecyduję się na kalendarz adwentowy. Czy będzie to kalendarz Chillbox? Bardzo możliwe. Każdy produkt zużyłam (zjadłam) lub zużyję, a jeden zdecydowałam się nawet dorzucić do prezentu dla bliskiej osoby (bynajmniej nie dlatego, że nie przypadł mi do gustu).
Cóż więc mogę powiedzieć… jestem na tak!