To już moje drugie podejście do maseczek marki Medius. Ostatnim razem testowała wersję rozświetlającą (w czerwonej saszetce), która dała przyjemny efekt na skórze, ale nie przypadła mi do gustu lepka esencja. Jak było tym razem? Sprawdźmy.

Szata graficzna maseczki liftingującej jest charakterystyczna dla Ampoule Synergy Mask – tyle że w wersji żółtej. Na odwrocie znajduje się naklejka z informacjami w języku polskim na temat działania produktu. Zauważyłam, że znaczna część opisu jest wspólna dla obu wersji (rozświetlającej i liftingującej). Jestem ciekawa, czy w przypadku pozostałych wersji kolorystycznych (a jest ich jeszcze kilka) jest tak samo.

Płachta jest półprzejrzysta, doskonale nawilżona żelową esencją i świetnie przylega do skóry. Nie ma problemu nawet w obrębie brody, gdzie tkanina często poddaje się grawitacji. W tym przypadku jestem bardzo zadowolona.
Niestety, mam pewne zarzuty co do tego, jak wykrojona jest płachta, ale to kwestia indywidualna. Dla mnie tkanina była zbyt duża, a otwory na oczy i usta były za małe – zauważyłam już, że do każdej tkaniny kieruję taki zarzut.

Skład: Water, Dipropylene Glycol, Glycerin, Butylene Glycol, Alcohol, PEG-75, PEG/PPG-17/6 Copolymer, Citrus Paradisi (Grapefruit) Fruit Extract, Glycereth-26, Acrylates/C10-30Alkyl Acrylate Crosspolymer, PEG-60 Hydrogenated Castor Oil, Trehalose, Hydrolyzed Collagen, Xabthan Gum, Potassium Hydroxide, Ethylhexylglycerin, Adenosine Sodium Hyaluronate, Octyldodecanol, Hydrogenated Lecithin, Ceramicle 3,1,2-Hexanediol, Caprylyl Glycol, Disodium EDTA, Phenoxyethanol, Fragrance.

W żółtej saszetce było na tyle dużo esencji, by dokładnie pokryła tkaninę i bym mogła zaaplikować żelowo-płynny produkt na skórę szyi, dekoltu, rąk i nóg. Słowem – naprawdę sporo.
Esencja była żelowa, przeźroczysta i – przynajmniej dla mnie – bezzapachowa. Na skórze pozostawiła lepką warstwę, którą pozostawiłam na noc. Rano po nieprzyjemnym lepieniu nie było miejsca, za to moja skóra była miękka, nawilżona i rozpulchniona. Zupełnie tak jak po użyciu dobrego serum nawilżającego.

Liftingująca maska w płachcie Medius zrobiła na mnie dobre wrażenie – no, może pozbyłabym się tylko uczucia lepkości pozostawionego przez esencję. Biorąc pod uwagę niską cenę, jaką dałam za tę maskę (2,90 zł), to warto wypróbować. Za pełnowymiarową kwotę nie kupiłabym jej ponownie.
Dla tych z Was, które nie potrafią wybrać pomiędzy wersją rozświetlającą a liftingującą: to bez znaczenia! Jak dla mnie, obie maski działają tak samo. 😉
Pojemność/Cena: 25 ml/13 zł
